Nowa żona jako trofeum ...
Data: 14.10.2012
Jerzy Więznowski
specjalista medycyny seksualnej
www.seksuologia.com
Nowa żona, trofeum zdobywcy …?
W wieku około 50 lat mężczyźni przechodzą kryzys psychologiczny, nazywany kryzysem wieku średniego.
Zwykle nakładają się na to zmiany somatyczne w organizmie. Jest to tak zwana preandropauza lub andropauza.
Ze spadkiem testosteronu wiąże się gorsze samopoczucie, spada radość i energia życiowa. Dodatkowo mogą występować takie choroby, jak otyłość, nadciśnienie, cukrzyca.
Zjawisko to ma podłoże także kulturowe. Pisze interesująco o tym Zbyszko Melosik w książce „Kryzys męskości w kulturze współczesnej”.
Wszystkie te czynniki prowadzą u części panów do do seksu pozamałżeńskiego i zaangażowań uczuciowych.
Dawniej miewali oni przygody erotyczne głównie z koleżankami z pracy.
Potem w latach dziewięćdziesiątych na kilka lat rozkwitły w Polsce agencje towarzyskie i gabinety masażu erotycznego. Konflikty rodzinne z powodu bywania mężów w tych przybytkach były wtedy na porządku dziennym, problematyka ta przewijała się często w gabinecie.
Korzystanie z agencji nie zawsze było wyrazem złej sytuacji małżeńskiej. Była to także pewna moda i ciekawość „nowego”.
Chodziło też o realizację konkretnych upodobań seksualnych.
Mężczyźni częściej niż ich partnerki życiowe cenią na przykład seks oralny i za to byli skłonni płacić w agencji.
Wielu panów osiągnęło wysoki status społeczny i materialny. Zaostrzył się problem „żony jako trofeum”.
Nowa, młoda żona to według niektórych pożądany atrybut życiowego sukcesu.
Bywa więc, że mężczyźni ze znaczącymi sukcesami decydują się na założenie nowej rodziny.
Ocena społeczna jest ambiwalentna.
Jedni stanowczo potępiają takie zachowania, jako głęboko nieuczciwe i niemoralne. Podkreślają, że jest to próba budowania szczęścia na nieszczęściu porzuconej żony i dzieci, że to wielka niesprawiedliwość.
Inni skłonni są usprawiedliwić zdradę małżeńską i w skrytości ducha podziwiają to swoiste dbanie o „indywidualny rozwój osobowości” i satysfakcję seksualną.
Usprawiedliwiają zazwyczaj ci, którzy sami nie są szczęśliwi w związkach, uważają, że „żona ciosa im kołki na głowie i ciągle brakuje jej pieniędzy”.
Frustrujące jest podawanie przez żonę przykładów znajomych, którzy lepiej sobie finansowo radzą.
Czują się kastrowani psychicznie.
Na co dzień nie pamiętają jednak, że aby mieć królową, to trzeba samemu być królem…!
Nie zdają sobie nawet sprawy, że przez lata nie pochwalili żony, że ma ładną kreację. Bo gdy ich o to pytała, to odpowiadali niezmiennie „w tłoku ujdzie…”(sic!)
Prawie wszyscy przysięgają w kościele, że nie opuszczą życiowego partnera aż do śmierci, ale wiemy, że nie jest to przypadek, że aż dwadzieścia procent przykazań Dekalogu dotyczy kontrolowania seksualności.
Prawodawca wiedział, że z seksualnością będzie najwięcej kłopotów.
Ludzie powielają błędy. W pewnym momencie w małżeństwie niestety wielu „odpuszcza”. Nie stara się o wzajemną atrakcyjność. To powolna erozja związku.
A wtedy inna kobieta, tak jak internetowy robot, wykrywa lukę w zabezpieczeniach systemu operacyjnego.
I wskakuje „na gotowe”, rugując żonę z jej wypracowanej przez lata pozycji i miejsca.
Staramy się wpłynąć na zmianę małżeńskich zachowań, bo widzimy oczyma wyobraźni, jak może się to skończyć. Chodzi o stosunkowo nieduże modyfikacje, a jednak się to nie zawsze udaje.
Cóż, jedni uczą się na czyjś błędach, inni – nie uczą się nawet na własnych...
Mechanizmy autodestrukcji są trudno zrozumiałe.
Wiadomo, że im bardziej człowiek jest inteligentny, tym sprawniej posługuje się technikami samooszukiwania.
Trudno mu wtedy pomóc.
Jak mawiał mój Nauczyciel, twórca polskiej seksuologii,
prof. Kazimierz Imieliński, "bywa, że pacjent „nie przyjmuje wizyty” i mimo
starań nic na to nie możemy poradzić…"
seksuologia.com
.
.
.